Przejdź do treści
WAŻNE

Trwa wysyłka wezwań do zawarcia umowy o zarządzanie PPK. Sprawdź, co należy zrobić po otrzymaniu wezwania!

Aktualności Data publikacji: 08 marca 2022

Kobiety dla Miast – jakie projekty realizują?

Jaka jest rola kobiet w rozwoju miast? Jakie projekty samorządowe i pozarządowe realizują? Dzień kobiet to okazja do tego, by przyjrzeć się ciekawym inicjatywom podejmowanym przez działaczki i urzędniczki. Przyjrzyjmy się im!

Polski samorząd u zarania swojego funkcjonowania nie był miejscem szczególnie sfeminizowanym. W 1990 roku odsetek kobiet zasiadających w radach miast i gmin wiejskich wynosił odpowiednio 13% i 9%. Po upływie dekady, w 2002 roku panie stanowiły 19% obsady rad miejskich oraz 17% rad gmin wiejskich. Tendencja wzrostowa w zakresie obecności kobiet w polskim samorządzie utrzymała się, dzięki czemu po ostatnich wyborach samorządowych z 2018 roku, panie stanowią 31% organów miejskich i gminnych.

Po wyborach z 2018 roku kobiety rozpoczęły piastowanie stanowisk kierowniczych w 299 gminach (na prawie 2,5 tys. gmin), co stanowiło 12% wszystkich gmin. Niemniej jednak, zaledwie w 20 polskich gminach w organach Jednostek Samorządu Terytorialnego nie ma ani jednej kobiety. Jeśli chodzi o miasta, z danych opublikowanych w raporcie „Kobiety w samorządach” przygotowanym przez magazyn Wspólnota, wynika, że w kadencji 2014-2018 w organach 8 polskich miast nie zasiadała żadna kobieta, a obecnie - szczęśliwie - taka sytuacja w ogóle nie ma miejsca.

W przypadku miast na prawach powiatu, wskaźnik sfeminizowania jest szczególnie wysoki w sześciu z nich:

  • Łodzi 68,8%,
  • Rudzie Śląskiej 68,0%,
  • Słupsku 63,0%,
  • Jastrzębiu - Zdroju 63,0%,
  • Piekarach Śląskich 60,9%,
  • Zabrzu 60,0%.

Kolejna w rankingu Warszawa, legitymuje się już zdecydowanie niższym wskaźnikiem feminizacji na poziomie 23,3%. Liczby te są o tyle ciekawe, że kobiety stanowią większość mieszkańców polskich miast. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, w miejscowościach, miasteczkach i miastach żyje 12 mln kobiet, na które przypada jedynie 10 mln mężczyzn. Tendencja ta jest odwrotna w gminach wiejskich, gdzie zdecydowaną większość stanowią panowie.

Jak wskazała w analizie „Kobiety w miastach” aktywistka miejska Marta Wójcicka, obecność kobiet w miejskich organach samorządu terytorialnego jest istotna także dlatego, że panie – z uwagi m.in. na nadal funkcjonujący tradycyjny podział ról społecznych - szybciej identyfikują bariery, niedogodności i niedostatki tkanki miejskiej, takie jak brak szkół w okolicy intensywnej zabudowy mieszkaniowej, bariery architektoniczne, trudne do pokonania zarówno wózkiem dziecięcym, jak i inwalidzkim, utrudniony dostęp do placówek medycznych czy brak odpowiedniego oświetlenia. Panie również bardziej zwracają uwagę na nieadekwatną ofertę kulturalno-edukacyjną.

Kobiety wpływają jednak na rozwój polskich miast nie tylko z pozycji fotela burmistrza lub prezydenta czy funkcji pełnionej w organach samorządowych. Wiele pań ma znaczący wkład w cyfryzację miast i miasteczek, ożywienie projektów społecznych i wdrażanie technologicznych rozwiązań, pracując w samorządach i stowarzyszeniach. Postanowiliśmy pokazać, kim są i jakie projekty realizują niektóre z nich. Jeśli chcesz, byśmy opowiedzieli również o Twoim lub rozwijanym w Twoim mieście projekcie – zapraszamy do kontaktu!  

Małgorzata Michalska – UrbanLab Rzeszów „Praca w UrbanLab była dla mnie stworzona”

Odkąd pamiętam nastawiona byłam przede wszystkim na pracę zespołową i na podejmowanie wyzwań. Zawsze szukałam zadań motywujących mnie do rozwoju i pomagających zaspokoić własne ambicje – niekoniecznie finansowe, bo nie zawsze rozwój osobisty idzie w parze z tym materialnym.

Od momentu rozpoczęcia studiów bardzo intensywnie pracowałam na rzecz rozwoju społeczności akademickiej przy Uniwersytecie Rzeszowskim. Miałam możliwość inicjowania i realizowania wielu ciekawych projektów społecznych. W tym czasie też działalność rozpoczynały Akademickie Inkubatory Przedsiębiorczości i z racji tego, że byłam wiceprzewodniczącą samorządu studenckiego, zainicjowane zostało stworzenie oddziału inkubatora przy Uniwersytecie Rzeszowskim. Oprócz działania na rzecz studentów i start-upów, już wtedy byłam nastawiona też na realizację projektów zmieniających miasta. Gdy na stronie Urzędu Miasta Rzeszowa pojawiła się informacja, że powstaje UrbanLab, pomyślałam sobie, że to jest projekt, który czeka na mnie, więc nie musiałam długo się zastanawiać i wystartowałam w konkursie.

Przyznam, że tworząc rozwiązania na przestrzeni lat, często spotykałam się z niezrozumieniem podejmowanych działań, co zmniejszało również szanse na powodzenie danego projektu. Wracając do projektu Urban Lab, nie spodziewałam się, że stworzenie go będzie tak wymagającym zadaniem. Samorząd rządzi się innymi prawami niż biznes, a nigdy wcześniej nie pracowałam po stronie urzędu. Dlatego pierwsze, co musiałam zrobić, to zrozumieć jego funkcjonowanie i to, że istnieje wiele barier formalnych, które utrudniają szybkie wdrażanie projektów.

Dziś po prawie 3 latach współpracy z rzeszowskim ratuszem muszę przyznać, że jest to niesamowite doświadczenie, które pokazało mi, że miasta są otwarte na realizację wielu inicjatyw, a ich mieszkańcy i przedsiębiorcy często nie zdają sobie z tego sprawy i niestety ich pomysł nie są realizowane. Oprócz konstruktywnej krytyki, ważne jest także wychodzenie z inicjatywą pozytywnych zmian, w których Mieszkańcy uczestniczą aktywnie jako współorganizatorzy.

UrbanLab jest niesamowitym instrumentem, który został stworzony przez Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej i Instytut Rozwoju Miast i Regionów. Bardzo ważny w przypadku działalności UrbanLab-u jest komponent technologiczny, który współgra jednocześnie z kwestiami społecznymi, bo naszym nadrzędnym celem jest poprawa jakości życia w mieście. Jednym z elementów temu służących jest tzw. akceleracja miejska – mieszkańcy Rzeszowa mogą nam zgłaszać inicjatywy, które chcieliby, by były dalej rozwijane wspólnie z miastem. Rzeszów powołał w tym celu komisję do wybrania najlepszych pomysłów zgłoszonych w dwóch naborach, składającą się z mieszkańców oraz przedstawicieli samorządu.

W ramach projektu akceleracji naboru pomysłów na mikro innowacje miejskie powstawały m.in. pierwszy w Polsce ogród tematyczny – trzmielowisko oraz ogród społeczny owocowo - warzywny zaprojektowany przez dzieci w grze Minecraft. Trzmielowisko to pierwszy miejski ogród tematyczny poświęcony trzmielom w Polsce, zachęcający do spędzania czasu na powietrzu, obserwacji i zrozumieniu otaczającej nas natury. To doskonałe miejsce by spotkać się, wspólnie rozwijać swoją wiedzę i pasje, a także dzięki ciekawej formule uczy naszych najmłodszych mieszkańców miasta, jak ważna jest przyroda w naszym życiu a jednocześnie dbamy o bioróżnorodność pomagając dzikim zapylaczom.

Celem realizowanych pomysłów było przeprowadzenie pilotażu ukierunkowanego na włączenie mieszkańców w budowanie przestrzeni Miasta w oparciu o innowacyjne rozwiązania dostępne dla każdego Mieszkańca. Dobą praktyką, która znalazła również swoje odbicie w Rzeszowie jest opracowany we współpracy z dziećmi: projekt ekologicznego muralu - antysmogowego, który stał się częścią edukacyjną, a zarazem zaprezentował miasto w dobie walki o ekologię. Wykonanie muralu ekologicznego przy zaangażowaniu mieszkańców Rzeszowa sprzyja tworzeniu sieci miasta otwartego na propozycje ze strony mieszkańców, kładzie duży nacisk na miasto oparte o rozwój dzieci, ucząc tym samym przyszłych mieszkańców, być może mieszkańców, którzy będą podejmować w przyszłości ważne decyzje o mieście. Dlatego angażowanie od najmłodszych lat mieszkańców Rzeszowa w jego losy sprzyja motywowaniu a tym samym powielenia dobrych działań oraz ich skalowaniu przez inne miasta czy kraje.

Rozglądając się wokół siebie widzę, że kobiety bardzo mocno angażują się w rozwój miast. Powstaje coraz więcej organizacji kobiecych, także doradczych przy urzędach miast. Panie, które działają, czy to w biznesie, czy to w edukacji, czy w samorządach, nie tylko rozwijają bardzo ciekawe projekty, ale przede wszystkim inspirują do działania. Cieszy mnie to szczególnie dlatego, że w naturze kobiet jest niedowierzanie we własne możliwości i skreślanie siebie już na starcie. 

Ewelina Włoch, Rybnik „Smart city to moja pasja”

Z samorządem związana jest cała moja dotychczasowa kariera zawodowa. Zawsze interesowały mnie nowe wyzwania oraz projekty, które przynoszą realne i namacalne dla mieszkańców efekty. Czyli inwestycje, które widać w terenie, gdy zmienia się Twoje najbliższe otoczenie. Mam to szczęście, że zarówno wcześniej w Czerwionce-Leszczynach, jak i teraz w Rybniku, mogę pracować w wydziałach ds. rozwoju. Ale bardzo istotne jest także to, że w obydwu obu tych miejscach pracy trafiłam na bardzo kreatywnych liderów.

Na co dzień jestem zaangażowana z jednej strony za w wyzwania dotyczące pozyskiwania środków na realizację inwestycji, ale z drugiej strony jestem zapraszana do różnych zespołów projektowych, a tych w Rybniku nie brakuje. Sztandarowym projektem, który obecnie tworzymy jest projekt wodorowy, który z jednej strony zakłada pozyskanie autobusów napędzanych wodorem, a z drugiej strony – w dłuższej perspektywie – samodzielną jego produkcję tego gazu. Dodam, że w naszym zespole zajmującym się rozwojem tego projektu połowę stanowimy my, kobiety.

Od niedawna jestem też zaangażowana w inne projekty realizowane na podstawie przepisów ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych. Na co dzień zajmuję się także wszystkimi tematami związanymi z wdrażaniem w Rybniku koncepcji smart city. Śledzę na bieżąco wszystkie nowinki technologiczne, które moglibyśmy implementować w naszym mieście. Nie ukrywam, że jest to moja pasja, dlatego moi przełożeni chętnie zlecają mi takie tematy. Jednak do wdrażania w życie nowych rozwiązań potrzebna jest praca wielu osób – sama niewiele bym zdziałała, stawiam na zespół.

Jednym z efektów naszej pracy jest powstanie aplikacji Halo! RYBNIK, w której mieszkańcy mogą zgłosić problem wymagający rozwiązania. Jesteśmy też otwarci na sugestie Rybniczan w zakresie tego, o jakie moduły moglibyśmy rozszerzać naszą aplikację. To oni mają być zadowoleni z działania tej aplikacji, a nie urzędnicy, co zresztą stanowi motto mojej pracy nie tylko przy aplikacji.

Jakich kompetencji wymaga praca w samorządzie? Przede wszystkim otwartości na nowe pomysły i determinacji do ich wdrażania. Nie da się ukryć, że jest to specyficzne miejsce pracy, bo obowiązuje nas wiele przepisów, które mogą opóźniać ich implementację. Natomiast jeśli ma się za sobą liderów, którzy chcą miasto rozwijać i chętnie przyglądają się nowościom technologicznym – jest to fantastyczne i stabilne miejsce pracy.

Małgorzata Czaja, pełnomocnik ds. otwartych danych w UM Gdyni „Trzymam rękę na pulsie miasta”

Od zawsze chciałam robić coś dobrego - dla ludzi i dla mojego miasta – Gdyni. Idea smart city pozwala mi zmieniać świat na lepszy. Otwarte dane, nad którymi pracuję dają mi możliwość dzielenia się – wszystkim co ważne w naszym mieście – ze wszystkimi jego mieszkańcami.

Nazywam się Małgorzata Czaja. Odkąd pamiętam, jestem związana z miastem z morza i marzeń, jak my, mieszkańcy, nazywamy Gdynię. Moja kariera zawodowa też zrodziła się z marzeń. Rozpoczęło ją ukończenie Akademii Morskiej (obecnego Uniwersytetu Morskiego) na kierunku „zarządzanie jakością”. To był nowoczesny kierunek pozwalający na poznanie różnych metod i obszarów, w których można badać jakość. Przez pierwsze lata skupiłam się na zarządzaniu jakością w żywności, ale moim marzeniem zawsze było to, by móc zrobić coś dobrego dla mojego rodzinnego miasta – Gdyni. Dlatego nie ukrywam, że bardzo chciałam pracować w Urzędzie Miasta Gdyni, niezależnie od stanowiska, które miałabym w tym urzędzie pełnić.

Los mi sprzyjał, w okolicach 2015 roku pojawiła się idea smart city. Koncepcja ta była na tyle nowa, że nie było zbyt wielu fachowców, którzy mogliby ją rozwijać i implementować w mieście. Zdecydowałam się wtedy złożyć ofertę: liczyłam, że uda mi się połączyć dwie moje największe pasje: miłość do miasta i nowe technologie. Moja kandydatura spodobała się i zostałam zatrudniona na stanowisku, na którym byłam odpowiedzialna za przeprowadzenie audytu w zakresie tego, jak bardzo Gdynia jest smart, a następnie szukanie tych obszarów, w których moglibyśmy, dzięki rozwiązaniom informatycznym, ułatwiać życie mieszkańców miasta.

Byłam tą osobą, która trzyma rękę na pulsie potrzeb miasta. Planowałam działania, dzięki którym Gdynia miała stać się smart city. Z biegiem czasu, gdy wiedza o tej koncepcji stała się powszechna w naszym urzędzie, okazało się, że poszczególne komórki prowadzą samodzielne rozmowy z przedsiębiorcami w tym zakresie i tak naprawdę stanowisko, które miałoby zajmować się wyłącznie tymi kwestiami stało się zbędne. Wtedy stałam się smart doradcą.

To był rok 2017, weszły w życie pierwsze przepisy dotyczące otwartości danych. Już w ramach mojego kierunku studiów, najciekawszym tematem były dla mnie normy ISO, dlatego postanowiliśmy wykorzystać je do „zmierzenia” naszego miasta.

To były pierwsze tego typu działania w Polsce. W zeszłym roku podjęliśmy się tego zadania – już z normą typową dla smart city – po raz drugi. Dzięki temu, że postanowiliśmy się „zmierzyć”, mieliśmy dostęp do wielu ciekawych wskaźników, które chcieliśmy w dobry sposób wykorzystać i podzielić się nimi – tak powstał pomysł na wprowadzenie otwartych danych.

Dzięki tej certyfikacji stworzyliśmy portal do dzielenia się danymi, a w międzyczasie warunki legislacyjne w Polsce na tyle się zmieniły, że zaistniała realna potrzeba wprowadzenia takiego projektu do samorządu. Od 2017 roku było to jedno z moich zadań, a w lipcu ubiegłego roku zostałam pełnomocnikiem Prezydenta Gdyni ds. otwartych danych.

Początkowo inni pracownicy Urzędu podchodzili z nieufnością do kwestii otwartych danych. Część osób dziwiła się, po co mamy zajmować się tą kwestią, skoro mamy Biuletyn Informacji Publicznej. Dlatego moim priorytetem było wytłumaczenie im, czym są otwarte dane, w jaki sposób się je udostępnia, jaka jest ich struktura. Co ciekawe, osoby, które pracowały z nowymi technologiami na co dzień, rozumiały tę kwestię i potrzebę od razu. 

Jeśli chodzi o odbiorców zewnętrznych danych, to choć widzimy ich zastosowanie – szczególnie informacje związane z ruchem, jakością powietrza czy pogodą, cały czas walczymy o to, by zainteresowanie nimi było jak największe.

Myślę, że praca w urzędzie wymaga połączenia kompetencji twardych oraz miękkich. Na stanowisku, które zajmuję obecnie przydatne było zarówno moje wykształcenie, jak i doświadczenie kilku lat pracy w urzędzie, ale również i moja pasja związana z nowinkami technologicznymi. Niemniej jednak, żeby być dobrym samorządowcem, oprócz wiedzy merytorycznej, trzeba także rozumieć tkankę miejską i jego mieszkańców, potrafić wczuć się w ich potrzeby. Można być świetnym informatykiem, ale nie mieć kompetencji społecznych.

Ja lubię ludzi, kocham miasto. To pozwala mi poczuć to co jest dla mieszkańców najważniejsze i wyjść im naprzeciw.

Monika Domańska, Stowarzyszenie Traffic Design – „Nasze projekty przynoszą efekt kuli śniegowej”

Kobiety doświadczają miasta inaczej, z uwagi choćby na to, że – jak wynika z wielu badań - zdecydowanie częściej poruszają się pieszo czy komunikacją zbiorową. Stowarzyszenie Traffic Design zakładała czwórka osób – do tej pory w zarządzie są dwie kobiety i dwóch mężczyzn i staramy się trzymać parytetów. Nie kierujemy się płcią przy dobieraniu kandydatów. Szczególnie przy miejskich aspektach – na poziomie architektów, planistów czy samorządowców, gdzie perspektywa kobiet nie tylko w Polsce, ale i na świecie, nie jest brana pod uwagę, są braki, np. kobiety bezpiecznie czują się w określonych przestrzeniach. Przy tej pracy na rzecz przestrzeni publicznej, dobrze jest, aby perspektywa była różnorodna.

Jeśli chodzi o efekt naszych działań, za najważniejszy uważam efekt kuli śniegowej, który oznacza, że te rzeczy, które robimy, wpływają na ludzi i na podejmowane przez nich kolejne działania. Widzieliśmy to już w 2012 roku, gdy zrealizowaliśmy mural przy niezagospodarowanej działce, na której znajdował się nielegalny parking. Chwilę po zrealizowaniu tego muralu władze stworzyły wzdłuż niego chodnik. I to stanowiło dla nas dowód, że my robimy jedną rzecz, a potem ktoś może dołożyć kolejną cegiełkę i faktycznie przestrzeń miejska będzie się stopniowo zmieniać.

Tak samo jak w przypadku neonów czy szyldów, które robiliśmy przy ulicy Starowiejskiej – po ich zrealizowaniu widzieliśmy jak coraz więcej biznesów, które się tam pojawiało, stawiało na ciekawych projektantów i nowe projekty. Wiele lokalów, które powstały w okresie ostatnich 5-6 lat faktycznie dokładają się pozytywnie do tego jak ta przestrzeń wygląda pod względem tego jak wyglądają witryny, szyldy, czy jak wygląda ich komunikacja wokół lokalu. Dlatego dla mnie z tej perspektywy społecznej, istotne jest właśnie to poczucie zaczynu, że my robimy jedno, a ludzie to podłapują i uważają, że to jest ważne i dokładają swoją cegiełkę w tym, żeby tę przestrzeń przeobrażać pozytywnie.

Jednym z projektów, którego efekt szczególnie cenię jest projekt Redłowo SKM, który tworzyliśmy w 2014 roku. Przeobraziliśmy stację SKM w Redłowie, bo projekt zakładał przemalowanie całej stacji na jednolity kolor. Zrobiliśmy wtedy 3 szyldy – jeden duży napis Redłowo wykorzystany na wprost wejścia na stację, która nie była wcześniej w widoczny sposób opisana, 2 interaktywne witacze, które, gdy nie wyczuwały obecności ludzi, to wyświetlały kierunki, a kiedy czujnik ruchu wyczuwał ludzi to wyświetlał różne hasła. Tych haseł było około 500 - były to cytaty, fragmenty piosenek i wymyślone teksty. Ich celem miało być zanimowanie i trochę uatrakcyjnienie czasu oczekiwania na pociąg.

SKM zrobiło remont tej stacji, który zakładał ściągnięcie tych wszystkich elementów. Okazało się, że mieszkańcy na tyle zżyli się z tym szyldem, że Rada Dzielnicy poprosiła nas i pomogła wypożyczyć szyld i został przeniesiony na kładkę, która znajduje się ulicę wcześniej. Widać, że ludzie się z tym szyldem związali, stał się motywem przewodnim dzielnicy i to jest właśnie bardzo budujące.

Jeśli chodzi o kompetencje, które są potrzebne dla wdrażania projektów w miastach, a które szczególnie mocno mogą występować u kobiet, przychodzi mi do głowy z jednej strony chęć do słuchania - i faktycznie słuchania ze zrozumieniem, a nie słuchanie po to, żeby zaraz coś powiedzieć. Wydaje mi się dość istotne przy konsultacjach społecznych, wsłuchiwaniu się w potrzeby konkretnych użytkowników. Kobiety są dobre w tym, aby empatycznie słuchać, zadawać pytania, być realnie zainteresowanym zdaniem drugiej osoby versus osoby, które mają duże ego i bardziej ich interesuje to, co one mają do powiedzenia i komunikowanie swoich własnych pomysłów i idei.

Jednocześnie mam poczucie, że jest to problematyczne, bo kobiety rzadziej zabierają głos i są dopuszczane do tego głosu, są też często zagadywane albo boją się, że nie mają takich kompetencji, że może jest ktoś lepszy. Widoczne to jest na różnego rodzaju konferencjach i panelach dyskusyjnych. Sytuacja taka uwydatnia gigantyczny brak i niedoreprezentowanie osób, które w przypadku miast patrzą i korzystają z nich inaczej. Trochę zaczyna się to zmieniać, bo pojawiają się mężczyźni, którzy przestają brać udział w takich dyskusjach czy panelach, gdzie nie ma reprezentacji kobiet.

Moją motywacją jest m.in. poczucie sprawczości i chęć zobaczenia na ile możemy wpływać na to, co nas otacza. Na początku ludzie widząc osoby malujące na dworcu SKM byli często zdziwieni. Często osoby poza miłymi komentarzami albo zapytaniem „o co tutaj chodzi?”, narzekały, że zaraz pomalują, że to ktoś zniszczy. Jest dużo takich głosów, które promują niemoc: to się nie da, to będzie zepsute, po co coś robić? Po co coś zmieniać? A my tym swoim podejściem, aby zobaczyć co jeszcze można zrobić i wymyślając nowe przestrzenie, gdzie możemy się spełniać i realizować coraz bardziej śmiałe pomysły – cały czas się ścigamy sami ze sobą, żeby po prostu tworzyć, aby się nie znudzić i nie siedzieć na laurach. Co chwilę staramy się rozwijać w nowych. Minęło 10 lat i widząc, co robiliśmy wtedy oraz to, co robimy teraz, łatwo możemy zauważyć, jak różne są to rzeczy. Ten nasz wachlarz umiejętności i projektów zdecydowanie się powiększa.

Wiadomo, że najłatwiej jest wzruszyć ramionami i powiedzieć, że jest, było i będzie brzydko, ale można być w zarządzie wspólnoty swojego bloku i mieć na coś wpływ, można startować do rady dzielnicy, można być aktywistką. Można zadbać o swój własny ogródek. Można składać wnioski do budżetu obywatelskiego. Można przede wszystkim głosować - jeśli nie chce się samemu prowadzić wszystkich działań, to warto oddawać głosy na osoby, które potem te przestrzenie kształtują. Jest wiele możliwości, żeby ten wpływ mieć i właśnie ćwiczenie tego wpływu to jest coś, co jest motywujące.

Jeśli chodzi o obszary, w których widziałabym pole do poprawy to jedna kwestia to legislacja, jak w przypadku wprowadzenia urlopu ojcowskiego, który do tej pory przepadał. Druga rzecz, to kwestia społecznego przekonania, że mężczyźni muszą współuczestniczyć w życiu rodzinnym i brać taką samą odpowiedzialność za życie domowe, rodzinne jak kobiety. Chociażby klasyczne pytanie do kobiet, jak one łączą pracę zawodową z życiem domowym, które w stosunku do mężczyzn nie jest artykułowane, a oni wielokrotnie są ojcami, ale społeczeństwo nie martwi się o to jak mężczyzna łączy bycie tatą z pracą zawodową, a często to spada na barki kobiet.

Na pewno takie rzeczy jak parytety czy myślenie o tym kontekście konferencji czy udziału w zarządach/wyższych strukturach firm, to dobra pomoc, żeby kobiecy głos i perspektywy wybrzmiały i miały realny wpływ na funkcjonowanie samorządów czy firm.

Ważna jest też reprezentacja medialna kobiet – to jak są portretowane kobiety w mediach – nawet w takich błahych rzeczach jak reklamy, seriale, firmy, aby nie zawężało ich do stereotypów o kimś kto jest przejęty co ugotuje na obiad albo tym jak wygląda. Na polskim rynku bardzo powoli zaczyna się to zmieniać, zresztą wręcz nastąpiło cofnięcie wrzucania kobiet w takie tradycyjne role. I oczywiście kwestia wyrównania zarobków i transparentności, ile kto zarabia na jakim stanowisku i żeby to zależało od jego doświadczenia, wiedzy stażu pracy, żeby to nie bazowało na tym, że kobiecie można zapłacić mniej za tę samą pracę.

Agnieszka Mikołajczyk, Detect Waste „Uwielbiam nowe technologie”

Jeśli chodzi o działalność w ramach projektu Detect Waste, to wszystko się zaczęło, gdy brałam udział w projekcie wolontaryjnym o uczeniu maszynowym. W ramach grupy został stworzony projekt, który polegał na rozpoznawaniu śpiewu ptaków. Trwał on pół roku i doprowadził do założenia z tymi samymi dziewczynami Detect Waste. Chciałyśmy robić coś dobrego dla środowiska i dla zdrowia. Zorganizowałyśmy rekrutację, dzięki której przyjęłyśmy do zespołu kolejne inżynierki, które razem z nami pracowały nad tym projektem. Co ciekawe, zgłosiły się do nas same kobiety, mimo że o było otwarte na wszystkich.

Projekt tworzyłyśmy 6 miesięcy korzystając z umiejętności wielu różnie uzdolnionych kobiet. W śród nich były analityczki danych, doktorantki, przedsiębiorczynie, więc miałyśmy dużo źródeł wiedzy. Celem była detekcja śmieci na obrazie i klasyfikacja do odpowiedniej kategorii recyklingu. Po opracowaniu rozwiązania opublikowałyśmy cały kod i wszystkie dane, które przygotowałyśmy. Znalazłyśmy sporo baz danych, jednak problemem był brak jednorodności w jakości i sposobie oznaczania danych.

W projektach ML dane są najważniejsze, więc dużo czasu poświęciłyśmy na to, aby je przygotować. Ponad 6-7 zbiorów danych, które przygotowałyśmy i cały model jest dostępny w open source. Napisałyśmy również artykuł naukowy, który został zaakceptowany do czasopisma Waste Management. Cały projekt bardzo się rozbudował, w trakcie zorganizowałyśmy również hackaton Hack4Environment, podczas którego wypracowane zostały aplikacje dla mieszkańców stworzone przy wykorzystaniu wypracowanego algorytmu uczenia maszynowego.

Ideą naszego projektu było wykorzystanie modelu do detekcji, czyli lokalizowania na obrazie do trzech celów:

1. Pomocy przy recyklingu śmieci na taśmie;

2. Monitorowania środowiska za pomocą dronów –żeby sprawdzić, które dzielnice są bardziej zaśmiecone, wysłać ekipę sprzątającą i zadbać o dzielnicę;

3. Wykrywania dzikich wysypisk śmieci.

Nad tym myślałyśmy w momencie rozpoczęcia naszego projektu, a jednocześnie uznałyśmy, że dla mieszkańców może być również przydatna informacja – gdzie wyrzucić konkretny produkt

Detect Waste to w 100% projekt społeczny, z jednej strony promuję edukację ekologiczną, a z drugiej wspiera kobiety w rozwoju kariery w dziedzinie sztucznej inteligencji. Na przestrzeni ostatnich lat zauważyłam, że te nasze działania bardzo zachęcają kobiety do rozwoju w zakresie nowych technologii. Ja jestem dość aktywna w środowisku uczenia maszynowego. Dzięki temu, że organizuję Women in AI czy Women in Machine Learning & Data Science to widzę, że przychodzą do nas nieśmiałe kobiety, które są nie do końca pewne siebie i sobie myślą „no w sumie to mogłabym spróbować, wygląda jakby to było dla mnie, tam jest dużo innych dziewczyn” i świetnie, że są zachęcone. Wiadomo, że wraz ze wzrostem wiedzy i umiejętności, rośnie też pewność siebie, dlatego na koniec projektu wychodziły z niego bardzo świadome kobiety.

Jeśli chodzi o dostęp do otwartych danych, to łatwo można je zdobyć korzystając z rządowych stron. Dla inżynierów zajmujących się głębokim uczeniem maszynowym są one mało przydatne, bo są to głównie dane statystyczne. Kiedy ja się zajmuję obrazem albo analizą mowy, to nie korzystam z takich danych. Dla nas w kontekście obrazów przydałyby się oznaczone zdjęcia, oznaczone dane. Mogłoby być udostępnione np. wideo z przejazdów kolejowych, które pozwoliłoby rozwijać rozwiązania z obszaru bezpieczeństwa. Samo wideo nawet bez żadnych oznaczeń to już dobry materiał, inżynierowie już sami sobie je oznaczą, bo zawsze znajdzie się ktoś chętny, żeby to opracować.

Wśród wszystkich realizowanych przez nas projektów, najbardziej podoba mi się aktualny, czyli HearAI, który zajmie się problemem tłumaczenia języka migowego na język polski. My też się uczymy, widzimy co możemy poprawić i co zrobić, żeby to było coraz lepsze. Dlatego do każdego nowego projektu każda z nas wnosi nowe doświadczenia i więcej wiedzy.

Wydaje mi się, że cechy, które pomagają realizować kobietom projekty dla miast to pewności i wiara w siebie. Tego trzeba się nauczyć, wierzyć w swoje umiejętności. Wiele kobiet kompletnie w siebie nie wierzy i się boi. Boi się zgłosić do takiego projektu, bo myśli, że się nie nadaje i nie jest wystarczająco dobra. Dużo kobiet ma syndrom oszusta i postrzega swoje osiągnięcia przez pryzmat szczęścia, a nie wypracowania ich dzięki posiadaniu realnych umiejętności. Takie psychologiczne pielęgnowanie siebie. Oprócz ćwiczenia otwartości, to na pewno warto też rozwijać kompetencje techniczne, bo z nimi też przyjdzie wiara w siebie.

Nie ukrywam, że moja praca to pasja, bo uwielbiam nowe technologie i kocham uczenie maszynowe. Wydaje mi się to bardzo ciekawe. Lubię się rozwijać i lubię czytać. Te projekty pozwalają mi poznać masę interesujących ludzi zarówno w projekcie jak i dookoła i daje to niesamowite pole do rozwoju. Projekty jak HearAI przynoszą też satysfakcję, że się komuś pomaga. 

Edyta Wittich, Naczelnik Wydziału Promocji, Kultury i Sportu „Motywację do działania można znaleźć we wszystkim”

To, że trafiłam do samorządu stało się trochę przypadkiem. Poznałam wcześniej wielu samorządowców i nabrałam o tej pracy pozytywnej opinii, więc gdy pojawił się wakat w urzędzie, wzięłam udział w naborze. Mam niesamowicie ciekawą i różnorodną pracę i samo w sobie jest to bardzo motywujące. Przede wszystkim do pracy motywują mnie ludzie, współpracuję z wieloma grupami społecznymi: seniorami, młodzieżą, sportowcami, artystami, przedsiębiorcami. Uwielbiam poznawać ludzi, mam szczęście do dużej ilości wspaniałych, mądrych i energicznych przyjaciół, na których zawsze mogę liczyć i zawsze ciągną mnie w górę.

Motywują mnie moi szefowie – burmistrz i zastępca burmistrza, którzy dają wiele swobody w działaniu, zawsze wysłuchają, służą radą i wsparciem. Motywuje mnie kontakt z naturą, słońce, muzyka czy dobra kawa. Więc tak naprawdę motywację do działania można znaleźć we wszystkim, a ja jestem osobą, która stara się widzieć pozytywy w każdej sytuacji.

Jeśli chodzi o projekt, który jako Wyszków wypracowaliśmy podczas Akademii Miast Przyszłości, to polega on na zagospodarowaniu wód opadowych. Wykonaliśmy już część pierwszego etapu, czyli inwentaryzację sieci kanalizacji deszczowej. Obecnie przygotowujemy się do opracowywania kolejnych potrzebnych analiz, dokumentów, a także pierwszych działań, np. pojemników na wodę opadową i to wszystko myślę jeszcze w tym roku, a później przejdziemy do kolejnych etapów realizacji. Jesteśmy na dobrej drodze. Oczywiście te wszystkie analizy, dokumenty są potrzebne, żeby pozyskać środki zewnętrzne, bo nie ukrywam, że bez dodatkowych funduszy trudno będzie zrealizować w pełni ten projekt.

Będziemy tworzyć katalog dobrych praktyk dla naszych mieszkańców i przedsiębiorców. Ogólnie jako samorząd staramy się rozwijać kulturę ekologiczną miasta poprzez różne systemowe rozwiązania – robimy wiele akcji edukacyjnych, wymieniamy oświetlenie na energooszczędne, rozwijamy ścieżki i infrastrukturę rowerową, dofinansowujemy wymianę kotłów i każdego roku wykonujemy szereg nasadzeń drzew i krzewów w przestrzeni publicznej.

Jako jeden z niewielu polskich samorządów pozyskaliśmy dofinansowanie z Funduszy Norweskich - blisko 6 mln złotych na projekt „Adaptacja do zmian klimatu i łagodzenie ich skutków w Wyszkowie” w ramach którego będziemy wymieniać oświetlenie, wprowadzać nowe formy zieleni w mieście: zielony przystanek, ściany zieleni, parki kieszonkowe.

Do tej pory pracowałam przy wielu wspaniałych projektach, choć często – niestety - praca wiązała się z brakiem wolnego czasu i czasami uszczerbkami na zdrowiu. Mimo wszystko bardzo miło wszystkie wspominam, a szczególnie te związane z organizacją różnego rodzaju koncertów, dlatego że jestem melomanką. Staram się organizować różnego rodzaju występy na żywo tak, aby nasi mieszkańcy mogli zapoznać się z różnymi gatunkami muzycznym. Lubię też organizować wydarzenia sportowe, biegi uliczne, wyścigi, rajdy rowerowe. To też napawa bardzo dużą energią i najczęściej sprowadza świetnych uczestników – sportowców, którzy są naprawdę pozytywnie zakręceni na punkcie swoich pasji.

Jedną z moich ulubionych imprez jest zdecydowanie Festiwal Miodu i Chleba w Kamieńczyku – to jest taka nasza impreza markowa, na którą przyjeżdża coraz więcej turystów i na której promujemy tradycyjne receptury, smakołyki z dawnych lat oraz kulturę kurpiowską, która wpisuje się w tradycje Wyszkowa. Jako jeden z nielicznych samorządów samodzielnie od kilku lat organizujemy targi, kilkukrotnie zrobiliśmy targi budowlane i wyposażenia wnętrz, raz targi dla kobiet. Ciekawym doświadczeniem też było nagrywanie filmów promocyjnych, przygotowywanie scenariuszy, angażowanie do nagrań lokalnych grup formalnych i nieformalnych czy przedsiębiorców. Tak naprawdę takie szaleństwo jest w tej mojej pracy, dużo kreatywności i właśnie dużo kontaktu z ludźmi, co jak mówiłam mocno mnie motywuje.

Moja praca społeczna zaczęła się na etapie studiów. Studiowałam dziennie, więc w ciągu dnia poświęcałam czas na zajęcia. Natomiast po zajęciach też w gronie studentów organizowaliśmy różnego rodzaju akcje, konferencje społeczno-naukowe. Myślę, że gdzieś to we mnie zostało. Połączenie pracy zarobkowej z pracą społeczną jest oczywiście bardzo trudne organizacyjnie. Ja nie pracuję od 8 do 16, mam nienormowany czas pracy. Organizujemy różnego rodzaju spotkania i wystawy wieczorami. Ponadto szczególnie w sezonie letnim pracujemy w weekendy organizując właśnie imprezy kulturalne czy rekreacyjne, a nawet w święta narodowe organizując uroczystości patriotyczne, więc nawet jak moi znajomi mają wolne, to ja chodzę do pracy. Doba czasami jest za krótka, poza tą organizacją naszych, gminnych wydarzeń dostaję też mnóstwo zaproszeń od organizacji pozarządowych, zespołów artystycznych czy grup senioralnych. Niestety nie jestem w stanie ze wszystkich skorzystać, ale uwielbiam angażować się szczególnie charytatywnie, sprawia mi ogromną radość pomoc innym i na tyle na ile mogę, udzielam się społecznie.

Jako samorząd powołaliśmy młodzieżową radę miejską, współpracujemy też z młodzieżowymi radami innych miast. Przeprowadziliśmy wiele wykładów dla młodzieży, staramy się ich szkolić obywatelsko. Jak zostanie wybrana nowa kadencja rady będziemy chcieli zorganizować Forum Młodzieżowych Rad w Wyszkowie, na które zaprosimy ciekawych gości. Mamy również Radę Seniorów, która prężnie działa, choć ostatnie covidowe czasy to utrudniły. Organizujemy też wiele wydarzeń, po prostu skłaniających do integracji lokalną społeczność, jak np. sprzątanie świata, strefy kibica czy zloty food trucków.

Patrząc na to jak szybko zachodzi postęp technologiczny i jak szybko zmienia się świat musimy być przygotowani na ciągły rozwój, zarządzanie kryzysem, dopasowywanie się do nowych sytuacji jak np. pandemia, czy zaskakujących warunków atmosferycznych spowodowanych zmianami klimatu. Myślę, że kobietom pracę ułatwi przede wszystkim elastyczność, umiejętność radzenia sobie z problemami, odporność na stres czy rozwój kompetencji cyfrowych.