To może być dobra dekada rozwoju dla Polski

Paweł Borys
To może być dobra dekada rozwoju dla Polski

Pomimo fatalnego początku lat 20-tych XXI wieku na świecie, to może nadal być dobra dekada rozwoju dla Polski, jeżeli wykorzystamy pojawiające się szanse oraz stale będziemy podnosić sprawność administracji i konkurencyjność gospodarki

– pisze Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju na łamach „Polskiego Kompasu 2020”

Początek lat 20-tych obecnego wieku na pewno przejdzie do historii jako czas pandemii oraz jednego z największych w historii kryzysów gospodarczych. Jeszcze kilka miesięcy temu nikt nie przypuszczał, że powstanie globalne zagrożenie dla zdrowia chorobą COVID-19, a w gospodarce światowej zerwanie łańcuchów dostaw i handlu, blisko dwumiesięcznego zamrożenia gospodarki, potężnej recesji i spadków PKB (w tym o ponad 20 proc. w Wielkiej Brytanii, USA, czy Hiszpanii), skokowego wzrostu bezrobocia w wielu krajach oraz w efekcie skoku zadłużenia o 10-15 proc. PKB w większości państw walczących ze skutkami pandemii. Do tego dochodzą takie trendy jak nowa „zimna wojna” na linii USA-Chiny rosnące ryzyko kryzysu zadłużenia krajów rozwijających się oraz zawirowania geopolityczne na przykład na Białorusi oraz niepokoje społeczne objawiające się zamieszkami w USA, czy Francji. Lista obecnych wyzwań społecznych i gospodarczych jest niestety długa.

Historia głębokich recesji pokazuje, że w ciągu zaledwie kilku kwartałów decyduje się często przyszłość gospodarki i społeczeństwa na kolejną dekadę. Wielki Kryzys przyniósł w latach 30. XX wieku faszyzm i II Wojnę Światową. Kryzysy naftowe wywołały straconą dekadę lat 70. w nowej dla ekonomistów rzeczywistości stagflacji. Kryzys Finansowy po okresie Wielkiego Umiarkowania – które notabene do końca nim nie było – skutkował przez kolejne 10 lat straconym pokoleniem przykładowo w Hiszpanii, Portugalii, czy Grecji oraz stagnacją w strefie euro. Na te problemy nałożył się obecny kryzys, który być może będzie zapamiętany jako Wielkie Zamrożenie (ang. Great Lockdown) i znowu decyduje się obecnie perspektywa rozwoju na kolejną dekadę dla polskiej i światowej gospodarki.

Nie ma podręcznika jak zarządzać kryzysem tego rodzaju, który dotyka jednocześnie naszego zdrowia oraz pracowników, przedsiębiorstw, podaży, popytu, inwestycji, konsumpcji, handlu, czy rynków finansowych. Niemniej w przeciwieństwie do wielu wcześniejszych recesji, reakcja w wielu rozwiniętych krajach – choć nie wszystkich – była w ostatnich miesiącach bardzo zdecydowana i użyto całego arsenału środków polityki pieniężnej i fiskalnej, aby nie doprowadzić do spirali deflacyjnej i długotrwałej depresji w gospodarce. Badania międzynarodowe oraz dane i prognozy gospodarcze wskazują, że bez wątpienia działania antykryzysowe polskiego Rządu były na tle innych krajów adekwatne do skali zagrożenia, szybkie i efektywne. Świadczy o tym stabilna sytuacja na rynku pracy oraz w sektorze przedsiębiorstw oraz pozytywne dane o silnym odbiciu sprzedaży i produkcji. Oczywiście są ważne pytania, czy użycie tych wszystkich instrumentów antykryzysowych wystarczy, jak długo będziemy odczuwali pandemię, jak długo będziemy spłacali zaciągany dług oraz które kraje wyjdą obronną ręką z kryzysu, ale dla których obecny rok to początek straconej dekady?

Obecny kryzys różni się przede wszystkim tym, że nie jest elementem normalnego cyklu ekonomicznego i procesu kreatywnej destrukcji, która wzmacnia długoterminowe fundamenty rozwoju. Obecna recesja wywołana pandemią to po prostu destrukcja, która nie wynika z normalnego ryzyka gospodarczego. Dlatego bardziej niż kiedykolwiek uzasadniona jest zdecydowana interwencja państwa i wsparcie dla rynku pracy oraz pomoc publiczna dla firm. Trzeba jednak zawsze pamiętać o tym, że jutro też jest dzień. Dług trzeba będzie spłacić, nie powinny powstawać zombie-firmy oraz nie należy niszczyć mechanizmów konkurencji. Należy pamiętać, że trwały rozwój to przede wszystkim wzrost produktywności naszych zasobów, postęp technologiczny, inkluzywność społeczna i wyrównywanie szans zwłaszcza w dostępie do edukacji oraz ciągła poprawa szeroko rozumianej jakości infrastruktury. Dlatego receptą na zrównoważony rozwój są dalsze inwestycje w edukację, rozwój i transfer technologii, infrastrukturę, czy akumulacja długoterminowego kapitału i zwiększenie jego roli w modelu wzrostu, a nie bazowanie na niskich wynagrodzeniach. Współczesną konkurencyjną gospodarkę buduje się w oparciu przede wszystkim o wiedzę oraz zaawansowane produkty i usługi.

Obecny kryzys także dla Polski oznacza duże koszty i wiele wyzwań. Mamy jednak szanse przejść przez niego bezpiecznie z jednym z najniższych w UE spadków PKB w 2020 r. Recesja w strefie euro może być głębsza o co najmniej 2-3 pkt. proc. w tym roku i w efekcie także w złych czasach będziemy nadal doganiać bogatsze gospodarki. Nadal pozostaje nam około 25 proc. do średniej UE jeżeli chodzi o dochody i produktywność oraz ponad 40 proc. do Niemiec i 50 proc. do USA jako światowego lidera technologicznego. Nigdy od 600 lat nie byliśmy tak wysoko pod względem rozwoju i dochodów względem najwyżej rozwiniętych krajów. Przebijamy szklany sufit, ale utrzymanie tego trendu nie jest ani dane na zawsze, ani proste. Łatwo jest powiedzieć potrzebujemy przesunąć nasze usługi i przemysł o dwie ligi jeżeli chodzi o poziom zaawansowania technologicznego, ale trudniej zrobić. Żeby to się udało wiele puzzli musi być do siebie dopasowane – od nowoczesnej edukacji z wykorzystaniem takich koncepcji jak STEAM, dopasowania kwalifikacji na rynku pracy, rozwój badań własnych na uniwersytetach w połączeniu z umiejętnością tworzenia patentów i aplikacji, po przyjazne otoczenie biznesu, cyfrową administrację, sprawny wymiar sprawiedliwości oraz stały rozwój infrastruktury transportowej i energetycznej. W tych i wielu innych obszarach potrzebne jest ciągłe doskonalenie i zmiany dostosowujące instytucje do nowego otoczenia. Nie zawsze muszą to być wielkie reformy, a często codzienne budowanie lepszych rozwiązań krok po kroku.

Na dzisiaj można powiedzieć, że Polsce nie grozi stracona dekada, ale czy powrócimy na ścieżkę trwałego szybkiego rozwoju 3-4 proc. wzrostu PKB nie jest już takie oczywiste. Dużym wyzwaniem jest demografia skutkująca już w najbliższych 10 latach spadkiem potencjału wzrostu i większymi obciążeniami systemu zdrowia i emerytalnego. Ale są też szanse. Dużym sukcesem jest uzyskanie znaczących środków z funduszu odbudowy oraz budżetu Unii Europejskiej. Dobre wykorzystanie tych środków może w najbliższych 3-4 latach być silnym bodźcem dla pobudzenia inwestycji i tempa rozwoju. Jednocześnie cześć firm w Europy i USA może zdecydować się skrócić łańcuchy dostaw (tzw. nearshoring), przesuwając produkcję i centra usług z Azji. To może być kolejna szansa na przyciągnięcie zaawansowanych inwestycji. Szansą są też większe środki w ramach tarcz antykryzysowych na inwestycje oraz takie projekty jak Centralny Port Komunikacyjny, który może zmienić układ transportowy w Polsce w zakresie kolei i przewozów lotniczych. Pomimo fatalnego początku lat 20-tych na świecie, to może nadal być dobra dekada rozwoju dla Polski, jeżeli wykorzystamy pojawiające się szanse oraz stale będziemy podnosić sprawność administracji i konkurencyjność gospodarki.

 

Tekst Pawła Borysa prezesa PFR pochodzi z elektronicznego wydania „Polskiego Kompasu 2020”, który dostępny jest bezpłatnie do pobrania na stronie www.gb.pl a także w aplikacji „Gazety Bankowej” na urządzenia mobilne.

Paweł Borys
Poprzedni artykuł
Wyzwania transformacji energetycznej w Polsce
Rozmowy o Przyszłości - cykl rozmów na YouTube o tym jak zmieni się świat po pandemii
Następny

Zainteresują Cię również

Warunki RODO

Warunki RODO